Chciałam wam się pochwalić moimi postępami w akrobatyce, gdzie wytłumaczę jak się robi tempowe. Mogę wam jedynie opisać wczorajszy trening, lecz nie nagrałam żadnego filmu, za co przepraszam. Miałam wczoraj problem i zastanawiałam się czy iść na trening czy na rower do parku, bo była wyjątkowo fajna pogoda po ostatnich paru dniach ulew. Po poradę zadzwoniłam do babci. Oczywiście zawsze mogę na nią liczyć. Uświadomiła mi jak mało czasu zostało mi do zawodów, i że nie mogę opuszczać treningów. Najpierw święta, przerwa majowa, wycieczka dwu dniowa z klasą i tak po trochu będę opuszczała.. Powiedziała mi też, że za niedługo ciągle będzie fajna pogoda i co ? Też będę chodziła codziennie do parku a nie na treningi ? Nie. Trzeba wykorzystać każdą chwilę na sali. Tak więc zdecydowałam, że do parku pójdę kiedy indziej.
Gdy weszłam na salę musiałam trochę poczekać na resztę grupy, bo miałam jeszcze pół godziny do treningu. Porządna rozgrzewka, siła i na ścieżkę.
Na początku tygodnia marzyło mi się, żeby nauczyć się rundak, flik, tempo, flik. Powiedziałam o tym trenerce i ok. Na jednym treningu była ułożona sterta materacy to uczyliśmy się wysokich salt, poźniej nie miałam siły, potem nie byłam na treningu bo musiałam się bratem zająć (wywiadówka w szkole ;>) i dopiero w piątek, wczoraj mi się udało. Przypomniałam o moich postanowieniach trenerce. Odpowiedziała, że powie trenerowi i że on mi wszystko wytłumaczy.
Jak się robi tempowe ? Otóż na początek należy pamiętać, żeby nie wybijać się z kontry, tylko bardziej w tył. Wyginamy się a później robimy sylwetkę. Ważne jest też lądowanie : trzeba mieć naprężone kolana. Już tłumaczę dlaczego. Podczas gdy kolana są rozluźnione, automatycznie się uginają, a gdy są ugięte, zamiast ciągnąć nas do następnego elementu będzie nas wbijało w tył na kark, co jest bolesne. Jak sama nazwa wskazuje tempowe ma dodawać nam tempa, a nie pchać na plecy i niszczyć cały układ.
Gdy trener przyszedł, zgodził się i pokazał mi jaką mam mieć pozycję w tempowym. Najpierw się wygiąć i mocno machnąć rękami, a później sylwetka i gotowe. Do tego o czywiście inne szczegóły, żeby np. nie rozluźniać nóg przy lądowaniu itp. Następnie wziął odskocznię i ustawił przy małej stercie materacy. Przytrzymał mnie i na pierwszych dwóch skokach odruchowo uginałam kolana, poźniej już robiłam dobrze. Gdy ogarnełam jak się to robi przeszliśmy na ścieżkę. Parę razy zrobiłam dobrze, tylko że pod koniec oczywiście zapominałam o sztywnych kolanach i mnie wybijało w sam materac głową. Bolało trochę ;c Później zapytałam się trenera czy mogę spróbować sama, bo tak trochę głupio mi było go co chwile wołać, żeby mnie trzymał, ponieważ każdy coś od niego chce. Ma grupę chłopców trochę młodszych ode mnie, bardziej liczną grupę małych dziewczynek i do tego jeszcze starsza siostra jednej z dziewczyn coś od niego chciała. Jeszcze mu brakowało mnie. Nie żeby na mnie narzekał tylko po prostu nie chciałam mu dokładać roboty. Trener się zgodził i powiedział, że bez problemu mogę robić sama. A kiedy zobaczył jak sama skaczę, stwierdził, że on mi tam tylko przeszkadzał :)
Pod koniec treningu podeszłam do trenera podziękować i powiedział, że on jest w szoku, że już na pierwszym treningu tak szybko załapałam i że zawsze robię to w jednym tempie, bo niektórzy skaczą raz szybko, raz wolno, raz wysoko, raz nisko. Był ze mnie zadowolony. Następnym razem postaram się dodać film.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz